|
Klatki na sekundę Forum o filmach animowanych
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Olla
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: PL
|
Wysłany: Wto 15:25, 28 Wrz 2010 Temat postu: Między realizmem a kreacją |
|
|
Ostatnimi czasy dość dużo siedziałam w temacie teł (no nie śmiać się, to bardziej polski odpowiednik "backgroundów"!!) do filmów animowanych i bardzo mnie to nadal kręci. "Nadal", bo już ze dwa miesiące temu zdazyłam ukończyć i obronić hmmm-pracę magisterską, gdzie próbowałam tą kwestię badać, oglądając do obrzydzenia cztery wybrane filmy, czytając jakieś tomiszcza animacyjne i np.: zauważać, gdzie użyto multiplane camera i się wielce zastanawiać, dlaczego; notować sobie gdzie się rusza tło a gdzie się nie rusza i po co, jakich kolorów użyto a jakich nie użyto i po co; dziwić się, dlaczego Miyazaki się czasem sili na rysowanie moving perspective i animuje przestrzeń a Disney to raczej nie; dlaczego wreszcie ten pierwszy nie przepada za daleko idącą stylizacją form, a ten drugi owszem bardzo chętnie. I wyciągać z tego wszystkiego tak zwane "wnioski", których nie lubię wyciągać (fuj), wietrząc teorie spiskowe i ogólnie strasznie udając, że się na tym znam.
Jednak przyznaję się tu i teraz, że innym, może i ważniejszym powodem wybrania takiego, a nie innego tematu było, by mieć prawo i obowiązek sprowadzenia kilku grubych, świetnych, i trochę drogich książek z amerykańskiego amazona! Z obrazkami (przeważnie)!!!
Wywnioskowałam w czasie pisania pracy, że samo tworzenie teł nie jest aż takie ciekawe, jak wstępna praca nad całym nowym światem, jego kolorystyką, formami itd. Powstaje wtedy masa wspaniałych obrazów, Zwłaszcza u Disneya - niesamowity śmietnik stylistyczny, z którego się brutalnie wybiera tylko te najodpowiedniejsze dla filmu koncepcje. U Miya-senseia głównym wizjonerem swoich filmów jest on sam, a inni dopełniają jego szkice i wizje. Co nie działa na niekorzyść końcowego efektu - moim skromnym zdaniem filmy Miyazakiego stoją o poziom wyżej od najlepszych filmów Disneya, mimo że produkcje amerykańskie to majstersztyki formalne, projektowe, i obrazkowe. A wiem, że me teorie mają przeciwników, o tak!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
martencja
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gdyni
|
Wysłany: Wto 22:08, 28 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Zgłaszam się jako... no, może nie tyle przeciwniczka, co osoba tę teorię podważająca:)
W kwestii Miyazakiego vs. Disneya opowiem się za Zachodem. W tłach (rację masz, Ollu, trzeba promować polszczyznę!) japońskich, choć są często piękne, zawsze coś mi się wydawało jakieś takie dziwne, nieswoje... Może to właśnie to dążenie do realizmu, które często się wyraża nadmiarem szczegółów. [No i mi ta disneyowska stylizacja właśnie odpowiada (w końcu, gdybym chciała realistyczne tło, nie wybrałabym się na film animowany), szczególnie, że w każdym filmie jest inna, przemyślana tak, żeby najbardziej pasowała do tematyki filmu. I nie nazwałabym tego "śmietnikiem stylistycznym", już bardziej burzą mózgów:)] A może - z czego zdałam sobie sprawę dopiero po lekturze Twojej pracy, w której pełno jest różnych ciekawych ciekawostek:) - brak światłocienia.
M.
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Wto 22:09, 28 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olla
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: PL
|
Wysłany: Wto 23:53, 28 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Co do światłocienia, to się częściowo zgadzam, zwłaszcza jako zagorzała wielbicielka Giotta i Caravaggia;) Ale co do samej formy filmu, prócz realizmu obrazowania dochodzą jeszcze inne rzeczy, w których można się wykazać, takie jak np. kompozycja kadrów (jak dla mnie, coś wspaniałego u Miyazakiego), czy sposób poruszania elementami po płaszczyźnie, po prostu sam ruch (patrz poprzedni nawias). Poza tym urzeka mnie w realistycznej scenografii jej namacalność - trudno mi nie uwierzyć, że te wszystkie maszyny, budynki itp. naprawdę istnieją.
Tła u D., jak mówisz, są niemal zawsze bardzo przemyślane, dopasowane, wspaniałe, a oglądanie ich sprawia mi również wiele przyjemności! Ale mam wrażenie, że niestety są jednocześnie bardzo jednoznaczne przez to zaprojektowanie (chyba wspominałam w pracy, czego chce Disney: "karykatury rzeczywistości"). Już sama forma plastyczna zamyka historię w jakieś tam ramy gatunkowe i mówi, jak mamy je oglądać... Przez to zawsze wiesz co będzie, trochę ziew, choć rzecz jasna również patrzy się niezwykle przyjemnie i jest "entertaining".
No chyba, że to bardziej zasługa samej historii, skonwencjonalizowanych bohaterów, w sumie nie wiem.
P.S. Masz rację, "śmietnik stylistyczny" to nie było szczęśliwe sformułowanie:/
|
|
Powrót do góry |
|
|
martencja
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gdyni
|
Wysłany: Śro 13:55, 29 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Hmm, a mi to właśnie się podoba, to znaczy taka przemyślana od początku do końca koncepcja plastyczna, jeden styl kierujący całością opowiadanej historii i budujący pewien nastrój. Rezultatem jest film będący zamkniętą całością, gdzie historia wpływa na stronę wizualną i vice versa, uzupełniają się, a nie istnieją równolegle do siebie. A czasem znajdzie się dzięki temu miejsce na poeksperymentowanie, jak z akwarelami w "Lilo & Stitch". Wcale nie sądzę, żeby to narzucało jakąś interpretację, czy, jak piszesz, mówi, jak mamy film oglądać. Czy spójność stylistyczna to jest narzucanie interpretacji?
A co do konwencjonalizmu historii - zakładam nowy wątek:)
M.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olla
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: PL
|
Wysłany: Śro 16:16, 29 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Co do spójnej stylistyki - to na pewno. Ja nie mówię, że to jest złe... To po prostu świetne rzemiosło, najlepsze w galaktyce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
martencja
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gdyni
|
Wysłany: Śro 21:41, 29 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Rzemiosło? Nie zgadzam się - to wizja artystyczna. Przynajmniej w niektórych wypadkach (zdarzają się filmy lepsze i gorsze, to oczywiste). Jasne, filmy Miyazakiego są autorskie, przez to dużo bardziej jego dziełami od początku do końca. Ale, moim skromnym zdaniem, wielość wykonawców nie odbiera automatycznie ostatecznemu produktowi artyzmu.
M.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olla
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: PL
|
Wysłany: Czw 0:08, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
W warstwie plastycznej może i się zgodzę, niekoniecznie rzemiosło, bo bywają piękne wizualnie momenty nie do zapomnienia. Tylko że w ostatecznym produkcie zwykle mi brakuje czegoś pod tym niezaprzeczalnym artyzmem i mam wrażenie, że wciąż oglądam mniej więcej to samo, ale na tłach w innym stylu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
martencja
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gdyni
|
Wysłany: Czw 14:14, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Hmm, a w filmach Miyazakiego to nie jest czasem to samo na tłach w tym samym stylu;)? Bo takie z kolei jest moje wrażenie. Choć może po prostu za mało jego filmów widziałam.
Mam też wrażenie, że chyba nie za bardzo rozumiem Twoją definicję artyzmu. Ekipa robiąca film bierze historię, zastanawia się, jaka koncepcja i środki wizualne będą najodpowiedniejsze do jej opowiedzenia i według tej koncepcji tworzy tła i postaci: chińskie esy-floresy w "Mulan", pejzaże miejskie jak z grafik w "Aristocats", stylizowanie na średniowieczne rysunki w "Śpiącej królewnie" etc. etc. Czego wymagać więcej?
M.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olla
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: PL
|
Wysłany: Czw 14:23, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
martencja napisał: | Hmm, a w filmach Miyazakiego to nie jest czasem to samo na tłach w tym samym stylu;)? Bo takie z kolei jest moje wrażenie. Choć może po prostu za mało jego filmów widziałam. |
Ale jak dla mnie, tam jest coś pod tym artyzmem;)
Czy w tym samym stylu? Hmm. Jeśli potraktować realistyczny sposób obrazowania jako "styl" i odjąć od tego "stylu" kompozycje kadrów, sposób konstruowania przestrzeni... to przeważnie tak.
martencja napisał: | Mam też wrażenie, że chyba nie za bardzo rozumiem Twoją definicję artyzmu. Ekipa robiąca film bierze historię, zastanawia się, jaka koncepcja i środki wizualne będą najodpowiedniejsze do jej opowiedzenia i według tej koncepcji tworzy tła i postaci: chińskie esy-floresy w "Mulan", pejzaże miejskie jak z grafik w "Aristocats", stylizowanie na średniowieczne rysunki w "Śpiącej królewnie" etc. etc. Czego wymagać więcej? |
Ale to są tylko dekoracje... Pojęcia "artyzm" użyłam dla określenia "piękne dekoracje". W filmie (ale nie tylko) szukam czegoś jeszcze ponad zgrabny dizajn i z góry zaprojektowany przekaz. Dla mnie filmy Disneya są właśnie takie - świetnie zaprojektowane dekoracje, i świetnie zaprojektowany prosty, czytelny, jednoznaczny przekaz. Może jestem ślepa, ale przeważnie nie widzę tam nic więcej między wierszami, czyli poza tym, co zostało zaprojektowane. Oczywiście możemy przyjąć, że wymagam zbyt wiele od filmów dla dzieci; nie mniej to dość niebezpiecznie tak uważać I supose.
|
|
Powrót do góry |
|
|
martencja
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gdyni
|
Wysłany: Pią 22:01, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Olla napisał: | Czy w tym samym stylu? Hmm. Jeśli potraktować realistyczny sposób obrazowania jako "styl" i odjąć od tego "stylu" kompozycje kadrów, sposób konstruowania przestrzeni... to przeważnie tak. |
Mam takie wrażenie, oglądając kolejne filmy Miyazakiego (przyznam, wciąż jest ich stosunkowo niewiele), że w koncepcji plastycznej niewiele się różnią. To znaczy, że na pierwszy rzut oka, gdyby tylko spojrzeć na obrazek z tłem, nie wiedząc, z którego konkretnie pochodzi filmu, trudno byłoby to zgadnąć. A ja jednak wolę, jak ogólna koncepcja artystyczna filmu jest w jakiś sposób dostosowana do tematyki.
Może zresztą popełniamy błąd w ogóle porównując tego rodzaju kino, noszące wyraźne piętno wizji jednego człowieka, z pracą bardziej zespołową, jak w studiach Disneya, Pixara czy Dreamworksu, w której rzucane są najróżniejsze pomysły przez różne osoby i wspólnie opracowywana koncepcja.
Co do kompozycji kadrów i ruchu - zapewne masz rację, choć nigdy nie rzuciło mi się to w oczy. No cóż, może trzeba w tym celu być fachowcem:)
I jeszcze coś, na co zwróciła uwagę moja koleżanka podczas seansu "Nausicaa..." (jakkolwiek to się odmienia): te tła i postaci wydają się bardzo dwuwymiarowe, płaskie. Może to znów ten brak światłocienia...?
Olla napisał: | Dla mnie filmy Disneya są właśnie takie - świetnie zaprojektowane dekoracje, i świetnie zaprojektowany prosty, czytelny, jednoznaczny przekaz. Może jestem ślepa, ale przeważnie nie widzę tam nic więcej między wierszami, czyli poza tym, co zostało zaprojektowane. Oczywiście możemy przyjąć, że wymagam zbyt wiele od filmów dla dzieci; nie mniej to dość niebezpiecznie tak uważać I supose. |
Prowadząc tę dyskusję, jak również wcześniejsze na przykład na temat nowych ekranizacji "Opowieści z Narni", dochodzę do wniosku, że coś Ci nie odpowiada, jak wizja artystyczna filmu jest... zbyt spójna:P
Ale bardzo chętnie posłucham, co kryje się między wierszami takiego na przykład Totora:) Najwyraźniej za bardzo mnie rozproszyły wrzaski i biegi bohaterek i nie zauważyłam:P
M.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|