martencja
Administrator
Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gdyni
|
Wysłany: Pon 20:55, 14 Sty 2013 Temat postu: Toy Story & Toy Story 2 & Toy Story 3 |
|
|
Toy Story 1995
reżyseria: John Lasseter
scenariusz: John Lasseter, Pete Docter i inni
muzyka: Randy Newman
studio: Disney/Pixar
Toy Story 2 1999
reżyseria: John Lasseter, Ash Brannon, Lee Unkrich
scenariusz: John Lasseter, Pete Docter i inni
muzyka: Randy Newman
studio: Disney/Pixar
Toy Story 3 2010
reżyseria: Lee Unkrich
scenariusz: John Lasseter, Andrew Stanton i inni
muzyka: Randy Newman
studio: Disney/Pixar
Jakiś czas temu kupiłam sobie DVD-box z wszystkimi trzema częściami "Toy Story". Wreszcie zdążyłam je wszystkie w całości obejrzeć - filmy, komentarze, dodatki - w związku z czym postanowiłam założyć wątek.
Fabułę filmów chyba każdy z grubsza zna: opowiadają one o przygodach grupy zabawek należących do chłopca imieniem Andy - w każdej części muszą stawić czoła a to wrednemu dzieciakowi z sąsiedztwa, a to równie wrednemu kolekcjonerowi vintage'owych zabawek, a to jeszcze wredniejszym innym zabawkom i wrócić szczęśliwie do swojego właściciela. W filmach przewijają się takie tematy jak przyjaźń, lojalność, potrzeba bycia potrzebnym i kochanym, strach przed odrzuceniem czy - pod koniec - godzenie się z wyrastaniem z dzieciństwa.
Oglądając teraz przypomniałam sobie, jakie świetne to filmy. I to z części na część coraz lepsze! To, że pod względem technicznym, to raczej oczywiste: pierwsza część "Toy Story" zasłynęła tym, że był to pierwszy film zrealizowany w technice 3D; animatorzy wybrali na swoich bohaterów zabawki bo nie byli jeszcze gotowi zanimować w sposób wiarygodny ludzi czy zwierzęta. Plastikowe i drewniane zabawki, będąc z natury raczej sztywne, nadawały się więc na pierwszy, nieco eksperymentalny film, doskonale. Piętnaście lat później animacja ludzi nie jest już takim problemem, w związku z czym też bohaterowie ludzcy mają w trzeciej części więcej czasu ekranowego. Ale to tylko jeden z aspektów - innymi są płynność ruchów, ilość detali, kolory, oświetlenie - czyli, innymi słowy, ogólna głębia i wiarygodność przedstawionego świata. W związku z tym między pierwszym a trzecim "Toy Story" jest realizacyjna przepaść.
Jednak i pod względem scenariuszy, moim zdaniem, jest coraz lepiej. A w całej serii pełno jest odniesień do filmów sf (sekret imperatora Zurga:D! Pamiętam, że podczas seansu w kinie wypełnionym dzieciakami z wycieczek szkolnych tylko moja koleżanka i ja śmiałyśmy się z tej sceny:)), westernów, filmów gangsterskich, wojennych, nawet horrorów. Są tu ciekawi bohaterowie, inteligentny humor, wartka akcja i trochę wzruszeń. I słodko-gorzkie zakończenie.
A z dodatków można dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy, np. o pierwszej wersji scenariusza pierwszej części (w której Chudy wypchnął Buzza przez okno celowo, co czyniło go wyjątkowo antypatyczną postacią), o tym, że wredny Sid z pierwszej części pojawia się na chwilę jako śmieciarz w części trzeciej (chyba nie dałoby się go rozpoznać bez autorskiego komentarza, bo jedyne, co mają wspólnego, to T-shirt), o tym, że autorzy musieli uregulować kwestię praw autorskich co do większości pojawiających się w filmach zabawek, bo są to najczęściej zabawki konkretnych firm, którymi filmowcy sami - albo ich dzieci - bawili się w dzieciństwie (nawet bym o tym nie pomyślała, zapewne dlatego, bo spora część mojego dzieciństwa przypadła jeszcze na czasy PRL-u, kiedy zabawki raczej nie miewały marek, może z wyjątkiem Barbie, dostępnej tylko w Pewexach), albo o tym, że choreografię do tańca Buzza i Jessie na końcu "Toy Story 3" układali tancerze z amerykańskiego "Tańca z gwiazdami", a piosenkę zaśpiewali Gypsy Kings:)
W dodatkach znajdują się też m.in. anegdoty o pracy w Pixarze - najbardziej spodobała mi się ta opowiadająca o tym, jak w czasie pracy nad "Toy Story 2" ktoś wcisnął komendę czyszczącą pliki z dysku i zanim zdążono zareagować, większość filmu zniknęła. Następnie okazało się, że nie ma kopii zapasowych i wszystko wyglądało bardzo źle, dopóki się nie okazało, że jedna z animatorek skopiowała film na swój domowy komputer, żeby móc pracować z domu. Nie spodziewałabym się, że w tak poważnym studio panuje taki bałagan;)
Co mi się jednak nie podoba, to podmienienie na początku filmów starego logo Disneya na to nowe, animowane. To prawie tak niefajne, jak wstawienie Haydena Christensena do "Powrotu Jedi"! Już by zostawili w spokoju starsze filmy, naprawdę!
M.
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Pon 21:07, 14 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|